Jelenia Góra - Cieplice: Zimowe ferie z końmi...

Jelenia Góra - Cieplice: Zimowe ferie z końmi...

W ostatnim tygodniu ferii zimowych grupa dzieci z naszej parafii w Jeleniej Gorze-Cieplicach wyjechała na kolonie zimowe do stadniny Gajewniki.
Grupa dzieci, dwoje wychowawców (Augustyna i Paweł) razem z kierownikiem kolonii o. Grzegorzem zjawiła się w Gajewnikach w zimne, niedzielne popołudnie. Zresztą pogoda podczas całego pobytu była niezwykle łzawa i oziębła, czasem nawet lodowata.
A jednak, dzięki niezwykłości miejsca, zaangażowaniu gospodarzy, dynamicznej pracy kadry kolonijnej ale przede wszystkim niespożytej energii i niemal nieujarzmionej (ze wskazaniem na „niemal”) energii uczestników kolonii, tydzień był gorący, wesoły, pełen zadań, pracy, ciekawych chwil, niezwykłych doznań i odkryć. Dzieci praktycznie nie zauważyły jak mało apetyczny zestaw przygotowała nam aura. Wciąż działały, pracowały, ujeżdżały przy czujnym nadzorze pani Kasi i pana Łukasza, ćwiczyły woltyżerkę pod ciepłym i profesjonalnym okiem pani Kamili. W międzyczasie zwiedziły okolice i przeżyły zabawne ale wymagające zawody sportowe.
Rozległy teren ośrodka, sporo różnych zwierząt – od zabawnych kudłatych kuców, poprzez mniej i bardziej cierpliwe konie różnej maści, aż do kudłatych alpak, ryczącego śpiewnie osła, wszędobylskich psiaków, a nawet zimujących w stadninie łabędzi, barwne bryczki, eleganckie powozy i pachnące magią drewniane wielkie sanie – wszystko to zastępowało skutecznie schowany za uporczywymi chmurami błękit nieba i ukryte za nimi złote ciepło słońca.
Wieczorne seanse filmowe w przestronnym i bardzo stylowym budynku jadalni dopełniały pracowite dnie.
A na dobranoc wspólna modlitwa i opowieści z wilczej jamy (tak bardzo wyczekiwane – niemal z utęsknieniem), które nadawały koloru snom.
Codziennie mieliśmy wieczorem mszę świętą. Jej niezwykłość zawierała się nie tylko w niezwykłości polowo urządzonego ołtarza, czy w samodzielnie przygotowywanych rzędach krzeseł zastępujących kościelną nawę, ale przed wszystkim w prawdziwie wspólnym i aktywnym przeżywaniu tej ważnej chwili.
Bóg patrząc na energię dzieci uczestniczących w mszy na pewno się uśmiechał szczególnie mocno
Tydzień kolonii pokazał naszym dzieciom nie tylko świat koni – od tej strony eleganckiej, w siodle czy na derce do woltyżerki, ale też od tej aromatycznej, kiedy trzeba było zebrać z piasku hali parującą konkluzję końskiego śniadania. Każdy dzień zbliżał nas do tych szlachetnych zwierząt, kiedyś tak ważnych w naszym narodzie, że opisanych w encyklopedii powszechnej autorstwa Benedykta Chmielowskiego krótko - „Koń, jaki jest, każdy widzi.” (http://tiny.pl/gf5s5)
Czyszczenie koni, sprzątanie, rzeczowe opowieści pana Łukasza  o sprzęcie jeździeckim, i inne prace wzbogaciły nasze dzieci, otworzyły im świat pozbawiony komputerowych gier, tabletów, wielkomiejskiego zgiełku, świat uczący szacunku do zwierząt, pokory dla pracy i zrozumienia, dla tego jak trudno czasem wykonać rzeczy, które z pozoru wydają się proste (co pokazała nie tylko nauka anglezowania, ale szczególnie woltyżerka).
To był dobry, pracowity tydzień. Patrząc na pogodę, chłód na zewnątrz, pracę, mnogość zajęć i potem na gwiazdy skrzące się w oczach kolonijnych dzieci łatwo zrozumieć sens powiedzenia – per aspera ad astra (przez trudy do gwiazd). Szczęśc Boze.

P.W.