Sytuacja szkół pijarskich w Wenezueli

Sytuacja szkół pijarskich w Wenezueli

W pomoc na rzecz nauczycieli ze szkół pijarskich w Wenezueli zaangażowało się wiele osób z całej Polski, bo — jak pisał Kalasancjusz — "od starannego wychowania dziecka zależy reforma społeczeństwa". Wenezuelczycy potrzebują ok. 3 dolarów na dzień, by utrzymać rodzinę.

Kilka miesięcy temu pijarzy z Ameryki Środkowej i Karaibów zorganizowali kampanię "Urodzeni do wychowania". Z jednej strony chodziło o to, by pokazać siłę powołania pijarskich nauczycieli, którzy kontynuują pracę mimo ogromnych trudności dotykających Wenezuelę. Z drugiej strony, chodziło i nadal chodzi o zebranie pieniędzy na pomoc dla nauczycieli i ich rodzin, by zapewnić im środki na utrzymanie.

O taką pomoc poprosił również o. Generał Pedro Aguado: "Piszę ten list, by podzielić się z Wami troską o przyszłość szkół pijarskich w  Wenezueli, która przeżywa głęboki kryzys społeczno-polityczny dotykający całego społeczeństwa. Stan systemu edukacji dobrze odzwierciedla ogólną sytuację panującą w kraju: zamykanie szkół; narastający brak dostępu do edukacji; rodziny rozbite z powodu emigracji; niedobór nauczycieli; niepewność; brak środków na normalne funkcjonowanie szkół; dramatycznie niskie wynagrodzenia nauczycieli, a przede wszystkim, brak perspektyw, zarówno dla nauczycieli, jak i dla dzieci i młodzieży. Nie poddają się oni jednak, mimo warunków, w jakich przyszło im żyć".

List o. Generała z 10 października br. ma wymowne w tym kontekście motto zaczerpnięte z Konstytucji Zakonu Pijarów napisanych przez św. Józef Kalasancjusza: "Od starannego wychowania dziecka zależy reforma społeczeństwa".

Obecną sytuację ilustruje świadectwo jednego z nauczycieli: "Po długim namyśle podjąłem decyzję o opuszczeniu szkoły, w której pracowałem ponad 20 lat. Nie dawałem już rady utrzymać się finansowo i dlatego zacząłem zajmować się czymś, co przynosi większe dochody, zacząłem sprzedawać na ulicy smoczki dla niemowląt. Dzięki temu, mimo, że jest to praca bez formalnego zatrudnienia, zarabiam 10 razy więcej niż wtedy, gdy miałem 30 godzin lekcyjnych tygodniowo w szkole". jedna z nauczycielek mówi ze złością: "Pochodzę z ubogiej rodziny. Bardzo dużo mnie kosztowało, żeby zdobyć tytuł magistra, a bycie nauczycielką jest moim powołaniem, które sprawia, że czuję się szczęśliwa. Nie chcę skończyć na ulicy któregoś z miast Ameryki sprzedając kawę. To niesprawiedliwe".

System edukacyjny w tym kraju jest bliski załamania właśnie z powodu dramatycznie niskich zarobków nauczycieli. Minimalne wynagrodzenie nauczyciela w niektórych miesiącach stanowiło równowartość 3 USD, a do przeżycia jednego dnia rodzina potrzebowała ok. 7 USD. Dlatego Wenezuelczycy masowo opuszczają nie tylko szkoły, ale również swoją ojczyznę. Kraj boryka się bowiem z hiperinflacją, która wymuszała kolejne denominacje rodzimej waluty, boliwara. Po ostatniej takiej denominacji w 2018 r.  pieniądz tak szybko stracił na wartości, że w bieżącym roku skreślono aż 6 zer.

O pomoc w środowisku pijarskim zaapelował również o. Prowincjał Mateusz Pindelski. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Od października w pomoc włączyli się: dzieci i młodzież — uczniowie szkół pijarskich, Rady Rodziców, pijarskie parafie, wspólnoty zakonników, członkowie Bractwa Szkół Pobożnych — w sumie z Bolesławca, Bolszewa, Katowic, Krakowa, Łowicza, Rzeszowa i Sierosławic, a także pensjonariusze Domu Opieki w Hutkach. Dzięki temu w październiku mogliśmy przekazać 1 500 USD, a w listopadzie — 6 000 USD.

Nasz Zakon obecny jest w Wenezueli od 70 lat. Prowadzimy 5 szkół, w których pracuje 300 nauczycieli mających pod opieką 4200 uczniów. Wszystkie informacje związane z kampanią dostępne są na stronie: nacidosparaeducar.org. Można tam znaleźć także świadectwa wychowawców z różnych dzieł pijarskich oraz propozycje współpracy i wsparcia. Można się też kontaktować pisząc maila na kuria@pijarzy.pl.

JW