Misyjna niedziela Ad Gentes

Misyjna niedziela Ad Gentes

"Żyjmy Eucharystią" - pod takim hasłem przeżywamy Dzień Modlitwy, Postu i Solidarności z Misjonarzami, który obchodzimy w II niedzielę Wielkiego Postu. O. Janusz Furtak przebywający na misjach w Chile w Santiago przesyła list na ten dzień. 

Dzięki Waszej pomocy mamy czym dzielić się z ludźmi!

Jałmużna to obowiązek każdego człowieka, nie tylko zamożnego – pisze w swoim liście o. Janusz. – Nasz stan majątkowy nie zwalnia nas z bycia człowiekiem. Każdy człowiek w Polsce czy w Chile, nawet ten biedny jest w stanie się dzielić. Nie chodzi tutaj o zawartość naszych kieszeni i portfeli, ale o serce. To ci najbardziej ubodzy umieją podzielić się, nie mając nic w domu. Biedni są prości  dają to co najcenniejsze, bogaci to co im zbywa. Ale Bóg patrzy na nasze serca, jego nie możemy oszukać. W tym czasie wielkiego postu o. Janusz zachęca w swoim słowie, aby spojrzeć na ludzi wokół nas z sercem otwartym. – Bo wiecie co, można się tak zaplątać w swoich sprawach, że faktycznie będziemy "przecedzać komary swoich własnych przepisików, a połykać wielbłądy niesprawiedliwości i wyzysku drugiego bez miłosierdzia"  podsumowuje. 

Wspólnota pijarska znajdująca się w Santiago de Chile pw. Matki Bożej del Pilar postawiła na otwartość na Boga i ludzi. Posługuje w niej dwóch kapłanów i jeden przednowicjusz. – Staramy się być dyspozycyjni i swoją troską objąć szkołę i parafię  pisze o. Janusz. Już kilka miesięcy temu cała wspólnota odbyła kwarantannę z powodu zarażenia koronawirusem, dlatego mogła też bez większego strachu pomagać innym. Strach spowodowany pandemią wielu z nich paraliżuje. – My też się boimy przyznaje o. Janusz – ale ja wierzę w Bożą opatrzność, że Bóg czuwa nad nami i nasze życie jest w Jego rękach. Nie umiem przejść obok ludzi cierpiących, przychodzących do nas i szukających pomocy. Zatrzymują się nieporadnie jak dobry samarytanin, by opatrzyć rany strachu słowem nadziei, zaspokoić głód choć kromką chleba i kubkiem herbaty. Podejmujemy nasze skromne wysiłki. Oprócz tych codziennych potrzeb, pojawiła się też ta prośba o pełnienie posługi kapelana w pobliskim szpitalu. W Chile jest stosunkowo mało kapłanów, a wielu z nich jest w podeszłym wieku, więc nie mogli nadal wypełniać swoich dotychczasowych obowiązków.  Znacie mnie, co miałem zrobić, zgodziłem się  dodaje o. Janusz. Każdego dnia odprawiana była Msza Święta o godz. 8.00, która była jednocześnie transmitowana przez Facebook i Instagram, a później też przez chilijskie Radio Maryja. Kaplica Wieczystej Adoracji była i jest otwarta mimo całkowitej kwarantanny, a trzeba dodać, że przez kilka miesięcy nie można było wychodzić z domów, jedynie za pozwoleniem. A właśnie w tym czasie szczególnie  ludzie lgnęli do Jezusa. 

W czasie pandemii wzrosła liczba ubogich, dla których wspólnota pijarska oprócz paczek żywnościowych przygotowywała obiady w okresie zimowym. I tak jest do dzisiaj, każdego dnia wydawany jest obiad dla ok. 70 osób. Kiedy w jednej z biedniejszych dzielnic spaliło się 20 domów pijarzy pojechali, aby dostarczyć im odzież, a z czasem, widząc tam wielką biedę, a wręcz nędzę, żywność, środki higieniczne, produkty dla dzieci. – Bóg stawia nam nieustannie potrzebujących. Jako wspólnota razem z wielu wolontariuszami mówimy potrzebom  Tak! A Bóg organizuje i karmi rzesze głodnych swoich dzieci, rozmnażając dla nich chleb powszedni  podsumowuje o. Janusz.  Dziękuję Wam za wszelką pomoc materialną. Za każdy grosz. Dzięki Waszej pomocy mam czym dzielić się z ludźmi. Niech Bóg wynagrodzi Waszą pomoc. Pamiętajcie o mnie i moich podopiecznych w modlitwie. Bogu niech będzie chwała i Wam dzięki  zakończył.       

MK