Przekazujemy list, który nadesłał nam o. Janusza Furtaka z Chile. Mówi on o sytuacji geograficznej w kraju oraz o ostatnich wydarzeniach, które miały miejsce w połowie września 2023 r.
Szczęść Boże!
Pozdrawiam z Curarrehue!
Jesli Papież Franciszek mówił, że Argentyna jest na końcu świata, to Chile tym bardziej. Choć są to sąsiadujące kraje, to jednak ze względu na oddzielające kraje wysokie pasmo górskie And sprawia, że Chile jest bardziej niedostępne, zwłaszcza dawniej, kiedy nie było samolotów. Z Polski do Chile to podobno około 14 tysięcy kilometrów. Samolotem, gdyby był lot bezpośredni, to około 17 godzin. Skoro wiemy już coś o kraju, to teraz kilka szczegółów o Curarrehue, które jest gminą ok. 7 tysięcy mieszkańców i jednocześnie terenem gminy jest parafią, gdzie jesteśmy jako pijarzy od prawie 30 lat.
Tydzień temu, (16 września 2023 r.) mówiono dużo o Curarrehue, ze względu na obfite opady deszczu, które trwały prawie 2 tygodnie bez przerwy. W związku z tym wylała rzeka na jedyną drogę, która prowadzi do miejscowości i odcięła na 24 godziny od świata. Ponadto podtopiła wiele domostw, obsunęło się kawałek góry (osuwisko ma około 80 metrów szerokości na 200 metrów długości). Ziemia osunęła się w ciągu kilku sekund, zniszczyła dwa budynki, zabiło 3 osoby (rodzice i dziecko) oraz konie i owce. Było to w nocy kiedy wszyscy spali. Ten dramat, który przeżyliśmy mówi o położeniu miejscowości: dosyć wysokie góry, bardzo strome, rzeka wzdłuż doliny głównej gdzie położone jest Curarrehue i mniejsze wioski (21 wiosek) dolinki, rzeki spływające od wysokich gór, szczytów ze śniegiem, wulkanów (w tym rejonie najwyższy szczyt 3700 m). Duże opady wtedy są szkodliwe, kiedy w wysokich partiach gór zamiast śniegu pada deszcz. I tak też było ostatnio. To tyle wiadomości z Curarrehue na początek. W załączniku parę fotek z przyrodą.
Janusz SP