Podczas majówki niemal tysiąc harcerzy z całej Polski obozowało w miejscowości Koty w województwie śląskim, gdzie trwały Wielkie Harce Majowe Skautów Europy! Podczas wyjazdu nie mogło zabraknąć o. Radka Bobonia, który jest duszpasterzem Skautów Krakowa.
Zlot odbywa się co kilka lat i biorą w nim udział zastępy skautowe z kraju rywalizujące o tytuł najlepszego. To doskonała okazja, by poczuć siłę wspólnoty, doświadczyć braterstwa i jedności w różnorodności. To wspaniały czas pogłębiania relacji z Panem Bogiem poprzez modlitwę, udział we Mszy Świętej i wzajemne świadectwo wiary.
– Nie mogło mnie tu zabraknąć! Choć jestem potrzebny w Krakowie przyjechałem na cały dzień, by być ze Skautami – rozmawiać i sprawować sakramenty – mówi o. Radek Boboń, duszpasterz Skautów Krakowa. – Brałem udział w drobnych zakupach, doświadczyłem jazdy konnej i pracy ekipy logistycznej. Założyciel pijarów, Święty Józef Kalasancjusz uważał, że życie jego braci ma być oddane wychowaniu – tego właśnie w pełni doświadczyłem w obozowisku harców. Choć jako kapłan sprawuję sakramenty i jestem powołany, by umacniać i prowadzić innych, czuję się podbudowany wiarą tych młodych ludzi, setkami harcerzy przystępujących do Komunii Świętej oraz chętnymi do skorzystania z sakramentu pokuty. Warto było tu przybyć!” – dodaje o. Radosław Boboń, pijar i duszpasterz Skautów Krakowa.
Motywem przewodnim tegorocznego spotkania są czasy powstania styczniowego. Harcerze wcielają w Polaków walczących o wolność z wojskiem carskim i rosyjskim zaborcą. Podróż w czasie ułatwiają stroje i rekwizyty. To doskonały czas, by sprawdzić nie tylko swoją wiedzą historyczną, ale też siły fizyczne i inteligencję. Dobrze przygotowane gry angażują młodych i pozwalają niejako doświadczyć historii na własnej skórze – niemal przenieść się w czasie.
– Cieszę się, że tu jestem! Nigdy nie widziałem tylu skautów. Dotychczas znałem tylko harcerzy z mojego hufca. Tutaj ciągle poznaję kogoś nowego – mówi Benedykt z Wrocławia. – Są koledzy z Radomia, Warszawy, Szczecina i wielu innych miast. Najbardziej wspominam marsz przez las na apel. Leśną drogą, drużyna za drużyną, szedł tłum chłopaków. Drużyny zaczynały śpiew, inne go podejmowały. Przez korony drzew przebijało się słońce, które oświetlało kurz wzniesiony przez maszerujących harcerzy! To było coś niesamowitego.
Praca nad przygotowaniem spotkania trwała od dawana. Kilka a nawet kilkanaście miesięcy działały ekipy logistyczne, programowe i organizacyjne, by zapewnić sprawny przebieg imprezy. To nie lada wyzwanie wyżywić blisko tysiąc osób – przygotować, rozwieźć i wydać jedzenie na czas, zadbać o wodę i sanitariaty. Nad bezpieczeństwem obozujących czuwa setka wolontariuszy, działa szpital polowy, codziennie wydawana jest gazeta, po terenie krążą harcerskie patrole reagujące na bieżące problemy. Harce to wielkie wyzwanie, które udało się zrealizować!
– Kiedy usłyszałem, że organizowane jest tak duże wydarzenie od razu postanowiłem uwzględnić je w moich planach na długi weekend majowy – mówi Karol Dominiczak, wędrownik z Gniezna. – Na harcach jestem człowiekiem do zadań specjalnych. Jeśli coś się dzieje, dzwoni telefon i działam. Rzeczy trudne załatwiam od ręki, a niemożliwe w ciągu godziny. Choć jestem zmęczony, to dobry czas – spotkania przyjaciół, ludzi o podobnych wartościach i konkretnej misji do wykonania. Służba!
Przygotował harcmistrz Szymon Helbin
Fot. Jakub Rojowski, Michał Mrozowski, Jakub Michalski
MK