Na wystawie zostały przedstawione miejsce, w których zostali pomordowani oficerowie. Były to:
- Katyń pod Smoleńskiem, najbardziej znane miejsce kaźni, które zostało ujawnione przez Niemców w 1943 r., a później próbowano je wymazać historycznej pamięci;
- Miednoje pod Twerem, miejsce najmniej wygodne, znajdujące się na terenie Rosji, ponieważ trudno jest obarczyć winą za zamordowanie tam poległych armię niemiecką, co od początku starała się czynić propaganda sowiecka. Oddziały niemieckie nigdy nie dotarły do Miednoje. Polaków mordowano w Twerze, w budynku który był siedzibą NKWD, a następnie samochodami przewożono ich ciała do dołów śmierci w lasach Miednoje.
- Piatichatki pod Charkowem to kolejny cmentarz, który upamiętnia tę zbrodnię. Aktualnie zniszczony, w wyniku działań wojennych w Ukrainie.
- Bykownia pod Kijowem, następne miejsca w Ukrainie, gdzie odkryto masowe groby zbrodni katyńskiej.
- Kuropaty - uroczysko pod Mińskiem, stolicą Białorusi, które jeszcze nie doczekało się oficjalnego upamiętnienia, bowiem władze tego kraju nie wyraziły nigdy zgody na przeprowadzenie prac ekshumacyjnych. Upamiętnienie zbrodni zostało zainicjowane przez jednego człowieka, który na miejscu zbrodni na kamieniach pisał ikony, a następnie zaczął ustawiać krzyże. To prawdopodobnie w tym miejscu pochowanych jest blisko 4000 polskich oficerów z tak zwanej listy białoruskiej zbrodni katyńskiej.
Wystawę zamyka plansza ukazujące dzwony znajdujące się na każdym z tych miejsc. Zwyczajem stało się, by będąc na jednym z tych cmentarzy, pozwolić, by dzwon się odezwał i przypomniał o zbrodni, którą chciano wymazać z pamięci. Na uwagę zasługuje dzwon w Kuropatach, pęknięty i bez serca, jedyny dzwon, który nie może się odezwać, bo zbrodnia wciąż jeszcze nie została oficjalnie uznana przez władze Białorusi.
MK