Kalasancjusz oczami Goi - Patrocinium w Łowiczu

Kalasancjusz oczami Goi - Patrocinium w Łowiczu

28 listopada w Szkołach Pijarskich przeżywaliśmyPatrocinium. W obchodach tego dnia opieki świętego Józefa Kalasancjusza brali udział wszyscy uczniowie szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum, jak również całe grono pedagogiczne.
Dzień rozpoczęliśmy spotkaniem w klasach z naszymi wychowawcami. O 9:00 w odświętnych, galowych strojach udaliśmy się na mszę świętą. Po zakończeniu Eucharystii pobiegliśmy na mały poczęstunek. Podczas agapy zostaliśmy poczęstowani tortem oraz skosztowaliśmy smakołyki przyniesione przez naszych kolegów i koleżanki.
Podczas agapy zostaliśmy poczęstowani tortem oraz skosztowaliśmy smakołyki przyniesione przez naszych kolegów i koleżanki. Kolejny punkt Patrocinium stanowiło spotkanie w sali gimnastycznej, w której odbyło się ślubowanie pierwszoklasistów z podstawówki, gimnazjum i liceum. Następnie pan Dyrektor pasował na uczniów najmłodszych z naszej szkoły poprzez symboliczne dotknięcie ołówkiem, które oznaczało rozpoczęcie ich wędrówki przez świat nauki. Później klasa I zaprezentowała program muzyczny, który zachwycił i wzruszył nas.

Po uroczystym wyprowadzeniu chorągwi, dyrekcja szkoły wręczyła stypendia kalasantyjskie za dobre wyniki w nauce. Rozdano również nagrody laureatom konkursów związanych z Patrocinium. Następnie odbyła się długo oczekiwana część artystyczna, przedstawienie pt. ,,Dobro to istotne dzieło”, które dotyczyło Francisca Goi, a konkretnie opowiadało o tym, jak malował on obraz, na którym widnieje Kalasancjusz. Ten wspaniały spektakl zaprezentowali nam uczniowie klasy II gimnazjum pod okiem pani Karoliny Małeckiej i pani Joanny Kucharek. Przedstawienie bardzo podobało się wszystkim odbiorcom, a niesamowita gra aktorska zrobiła na każdym ogromne wrażenie. Po sztuce  odbyło się starcie w siatkówkę między drużyną uczniów a nauczycieli. Zawody wygrali uczniowie klasy maturalnej.

Po dawce sportowych emocji około godziny 14 nastąpił koniec uroczystości i wszyscy uczniowie rozeszli się do domów z uśmiechami na twarzach.

Blanka Miller, klasa 3a
za: www.pijarska.pl






"Kalasancjusz oczami Goi"
sierpień 2014

Przybłąkał się do mnie Goya. Właściwie przybłąkała się myśl o nim – czekałam na egzamin na kolejny stopień nauczyciela. Gorączkowe powtarzanie materiału przed jakimkolwiek „sprawdzianem”, Moi Drodzy Uczniowie, nie ma sensu, więc tego nie robiłam W sumie to nie mogłam też powracać myślami do ułożonej przeze mnie przemowy przez wspomnianego już malarza. Zapoznając się z lekturami dotyczącymi życia świętego Józefa Kalasancjusza, napotkałam na krótką wzmiankę o obrazie Goi pt. „Ostatnia komunia świętego Józefa Kalasancjusza” i ten obraz nie dawał mi spokoju. Szalona myśl zakiełkowała w umyśle – w końcu „Gdy rozum śpi, budzą się demony”. Tak więc tuż przed egzaminem postanowiłam zrobić przedstawienie z okazji Patrocinium… o Goi. Oczywiście z p. Joanną Kucharek

27 listopada

Kurtyna w górę zaczęło się – święto radości, święto, kiedy wszyscy są razem, a „pijarzątka” mają uśmiechnięte, i umorusane tortem, buzie. Najpierw uroczysta msza w kościele, chwilę potem „słodkie”, klasowe pogaduchy i wielki stres. Co prawda jeszcze nie mój, ale najmłodszych w naszej szkole. Nie tylko oficjalnie stali się uczniami (przekroczyliście Rubikon), ale też po raz pierwszy wystąpili przed tak dużą publicznością. Zaczęli tańczyć krakowiaka, a ja poczułam zazdrość (oczywiście taką pozytywną). Oby zawsze wszystkie szkolne przeszkody pokonywali z taką gracją. Kiedy rozpoczęło się przyznawanie stypendiów kalasantyjskich i nagród związanych z konkursami, nerwowo spoglądałam na aktorów. A za chwilę krzyczałam: Tomek! Na scenę! Zaczynaj!

- Przejdźmy dalej Szanowni Państwo. Cóż, niewątpliwie Goya jest jednym z najwybitniejszych malarzy hiszpańskich, który tworzył w XVIII wieku…

Oskar, bardzo dobrze zacząłeś. Chyba wszyscy dzięki Tobie i Weronice zrozumieli, że znajdujemy się w galerii sztuki i podziwiamy obrazy Goi. Biedny Olek, prawie 10 minut klęczał z podniesionymi rękoma, ale cierpiał dla milionów – uczniowie zapamiętali obraz pt. „Rozstrzelanie powstańców madryckich”. Potem trochę magii pani Rzepeckiej, Pawła oraz naszych pijarskich Hiszpanek i przenieśliśmy się na Półwysep Iberyjski, konkretnie do domu rozgoryczonego życiem Goi. Padały kolejne słowa moich uczniów – aktorów:

- Kalasancjusz [z tego obrazu] ma twarz dziewczynki.  Jej nadzieja była irracjonalna i nie miała prawa bytu. Czy nie taką nadzieję musiał mieć Kalasancjusz? Czy on nie był tą dziewczynką? Przecież przyjechał w swojej sprawie do Rzymu, by nigdy z niego nie powrócić, a jego sprawa stała się sprawą rzymskich dzieci. Czy nie był naiwny, kiedy ot, tak postanowił z dnia na dzień założyć szkołę? (…)

Kalasancjuszmusi mieć oczy matki – oczy przejęte bólem, wyczekiwaniem i rozpaczą, oczy wrażliwe, dostrzegające to, czego inni nie widzą, oczy wpatrzone w każde dziecko z osobna i dostrzegające dobro w każdym dziecku. Oczy, które nie oceniają, ale bezwarunkowo kochają (…)

Kalasancjusz ma dłonie człowieka spracowanego, dłonie naznaczone codzienną, trudną pracą. Te dłonie to znój człowieczy. Kolejne dni dodawały im szorstkości, pojawiały się na nich rany, szarzały od popiołów ziemi, gorzały od słońca, które je paliły. Chłostał je chłód, a one wciąż uparcie walczyły (…)

I w końcu padły te najważniejsze słowa – „Dobro to istotne dzieło sztuki”. Pozwoliły one mojemu „wymyślonemu” Goi odzyskać wiarę w sens życia, pokazały (mam nadzieję, jakim człowiekiem jest Kalasancjusz) i chciałam, żeby były drogowskazem dla tych, którzy oglądali to przedstawienie.

W końcu mogłam się uspokoić. Przedstawienie chyba podobało się. Jeszcze mecz w siatkówkę. Kurtyna. Święto radości dobiegło końca.
Karolina Małecka