List z misji. Misja pijarska w DR Kongo

List z misji. Misja pijarska w DR Kongo

W ostatnich miesiącach Prowincja Afryki Centralnej tworzy nową pijarską placówkę w Kongo. Publikujemy list o. Javiera Negro, Prowincjała Prowincji Afryki Centralnej, w którym przeczytać można o trudnościach, na jakie natrafili wysłani tam pijarzy w pierwszych dniach swojej pracy.






List miesięczny Ojców Pijarów z DR Konga, nr 01 październik 2014


„Boży czas jest najlepszy!”

Otwarte serce, zaufanie, gościnność oraz gotowość do dialogu  ułatwia  wspólne wędrowanie i czyni je szczęśliwym. Otwarte serce jest warunkiem szczerej i głębokiej komunikacji, źródłem życia w pełni. Nasza Wspólnota Pijarów w Kinszasa  całym  sercem pragnie żyć w braterstwie wspólnoty - z braćmi, siostrami, przyjaciółmi i znajomymi, by w ten sposób dzielić z nimi radość i i smutek, zaufanie, marzenia i projekty.
Ten  pierwszy list kierowany do współbraci zaznacza  nasz pierwszy miesiąc wspólnej przygody w naśladowania Chrystusa w domu Lemba w Kinszasie. Nasza nowa wspólnota składa się z trzech członków, pochodzimy z trzech różnych wspólnot i  krajów. I tak Ojciec Jana TAGNE jest z  nowicjatu pijarów w Kumbo - Kamerun, brat Jovino OBAMA jest ze wspólnoty domu z Akonibe w Gwinei Równikowej i tylko Ojciec Didier KOLOLO jest z RD-Kinszasa.
Niezależne od nas okoliczności stanęły na przeszkodzie w rozpoczęciu naszej obecności w DR Konga, planowanej  na święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w dniu 8 września 2014 roku. Wszystko było gotowe do świętowania: zaproszenia wysłane do władz kościelnych, zgromadzenia zakonne i nasi  znajomi w Kinszasie powiadomieni i zaproszeni; bilety lotnicze dawno zakupione; listy naszych przełożonych wysłane... ale nikt nie pomyślał, że zostaną zamknięte  granice kraju  z powodu wybuchu Eboli. (z powodu epidemii Kamerun zamknął drogę lotniczą z RD ).
Poziom trudności wzrastał stopniowo. Oto pięć głównych etapów naszej przygody przedstawiony w aktach.

Akt 1. Pojawiła się wiadomość – plotka, że podróżujących z DR Konga należy poddać kwarantannie przez 21 dni. Wiadomość ta została potwierdzona. W konsekwencji Ojciec Prowincjał Javier Negro i  jego dwóch asystentów oraz dwóch hiszpańskich wolontariuszy, którzy mieli nam towarzyszyć do Kinszasa zawiesili swoją podróż. Ponieważ o. Jan Tagne i brat Jovino byli już w trakcie podróży, więc narzucony obowiązek  kwarantanny po powrocie spowodował problemy. Ale idziemy dalej!

Akt 2.  Dnia 5 września przewoźnik lotniczy Camair-Co zapowiedział odwołanie lotu i przełożenie go na  7 września, do Kinszasy. A właśnie ten  lot został przez nas  wybrany do przelotu misjonarzy. Sprawy zaczynają się komplikować, ale nie poddajemy się. Napięta sytuacja z wyjazdem zmusza nas do znalezienia alternatywnego rozwiązania. Szukamy innych linii. Wybieramy  Kenya- Airways. Są bilety do Kinszasy przez Kenię, więc kupujemy nowe bilety. Załatwione. Idziemy do przodu?

Akt 3. Poranek  7 września, wszystko wydaje się normalne i idzie bez przeszkód.  Dojeżdżamy na lotnisko, na długo przed czasem rejestracji i odprawy, by wszystko dopiąć jak trzeba i niczym nie być tu zaskoczonym. Korzystamy z czasu by należycie zabezpieczyć bagaż, zafoliować go przed ewentualnymi niespodziankami w podróży. Kiedy nadchodzi czas rejestracji, jesteśmy gotowi! Jesteśmy jednymi z pierwszych i poddajemy się normalnej procedurze odprawy lotniczej. A tu hostessy zgłaszają nam problem, iż mamy nadbagaż, jest nadwyżka kilogramów. Trzeba opłacić, są dodatkowe koszty. Szybko płacimy i otrzymujemy nasze karty pokładowe. Wszystko jest już dobrze, wszystko wydaje się normalne. Posuwamy się do przodu!

Akt 4. Pełni ufności zbliżamy się do osiągnięcia celu naszej podróży. Z dumą udajemy się na posterunek policji aby podbić pieczątkę wyjścia. A tu przypomina się nam, że najpierw należało zapłacić opłatę lotniskową… Więc szybko regulujemy należność. Następnie wracamy do komisariatu, i wtedy młoda dama – oficer policji, informuje nas że nie mamy autoryzacji – pozwolenia na podróżowanie z powodu embarga sanitarnego między Kamerunem i DR Kongo. Nalegaliśmy i usilnie tłumaczyliśmy naszą sprawę. W obliczu naszego uporu, młoda policjantka wysłała nas do komisarza  lotniska.  Tu składamy ponownie wszystkie wyjaśnienia i prosimy o zrozumienie naszej sytuacji, iż nie stanowimy zagrożenia dla kraju, gdyż wyjeżdżamy na dłuższy pobyt. Komisarz stwierdził jednak, że nie możemy podróżować i niezwłocznie zarządził, aby nasz bagaż został usunięty z samolotu i zaproponował nam jedynie procedurę odzyskania biletów.  Znowu cofamy się!

Akt 5. Po długim oczekiwaniu niemożliwe okazało się odzyskanie opłaty lotniskowej. Ale udało się odzyskać pieniądze za nadwyżkę kilogramów. Ponownie bierzemy  nasz bagaż i wracamy. Wszystko smakowało jak zły sen. Kontaktujemy się z naszymi przełożonymi, aby poinformować ich o tym nieszczęśliwym przypadku. Wśród wypowiedzi dodających otuchy, jakie otrzymujemy, są słowa naszego Ojca Generała, Pedro Aguado, który dodaje pociechy i mówi: "nie lamentujcie, zrobiliście wszystko, co mogliście zrobić, misja Pijarów w Demokratycznej Republice Konga będzie się realizowała, jak Bóg zechce!”  Tak będzie. Tak, Boży czas jest najlepszy.
Zmęczeni,  zdezorientowani i zaskoczeni pomyśleliśmy, że może rzeczywiście będzie dobrze zrobić  przerwę, zrobić krok do tyłu i lepiej popatrzeć na  to, co się wydarzyło. Udaliśmy się do klasztoru Sióstr Karmelitanek w  Buea. Ciepłe powitanie, modlitwy i zachęcanie ze strony mniszek pomogły nam odzyskać siły przed powrotem do Jaunde (stolica Kamerunu). Czas pobytu w klasztorze, to czas podczas którego zaczęliśmy rozumieć głębię słów naszego Ojca Generała. Zakonnice przytoczyły nam również słowa Teresy od Jezusa, która podczas doświadczeń przy swoich fundacjach mówiła: "Święta Matka zawsze mówiła, że trudności na początku misji zapowiadają płodność przyszłego zbioru."
Miesiąc minął i mieliśmy wiele okazji by poznać działanie „ręki Pana”  w Jego dziele. Trzeba było ustalić  gdzie powinniśmy być i co powinniśmy robić w międzyczasie, to jest do czasu,  gdy embargo sanitarne zostanie zniesione. Z Ojcem prowincjałem i innymi współbraćmi, przeanalizowaliśmy  kilka możliwości, mając na względzie potrzeby naszych wspólnot i nasze dobro. Biorąc właśnie to pod uwagę, ustaliliśmy, że brat Jovino uda się do Akonibe by pomóc wspólnocie w parafii i szkole. Ojciec Jan Tanie otrzymał zadanie przybliżenia współbraciom tematu życia wspólnotowego, który będzie w najbliższym czasie poruszany na naszych domowych kapitułach. Ojciec Kololo, którzy już zaczął żyć w domu wspólnoty w Kinszasie (i czeka tam na nas) w między czasie dokonuje niezbędnych prac i posługuje dla tamtejszej społeczności w parafii.

Ufamy Bogu i widzimy w tym czasie oczekiwania okazję do dojrzewania, aby pełniej oddać się służbie dzieciom i młodzieży, zgodnie z przykładem naszego założyciela św. Józefa Kalasancjusza, w tym wielkim kraju jakim jest  Kongo.
 

Tłumaczył:  o. Dariusz Bakalarz SP