Zakon

o. Stanisław Papczyński (1631-1701), były uczeń pijarski, założyciel Zgromadzenia Marianów.



Kim był ten "biały zakonnik", którego imię weszło na stałe do dziejów historii Kościoła jako założyciela pierwszego zakonu męskiego w Polsce? Jan Papczyński urodził się 18 maja 1631r. w Podegrodziu k. Starego Sącza w chłopskiej rodzinie. Uczęszczał do kolegiów pijarskich i jezuickich w Podolińcu, (Podoliniec na Spiszu, obecnie Słowacja - to kolebka zakonu pijarów w Europie Centralnej, zwany był także Oxfordem spiskim); Jarosławiu, Lwowie i Rawie Mazowieckiej. Mając niezłe wykształcenie posiadał otwartą drogę do kariery społecznej. Podjął jednak decyzję służenia Bogu w zakonie pijarów przyjmując w nim imię Stanisław od Jezusa i Maryi. Pijarzy byli wówczas młodym, świeżo przybyłym do Polski zakonem. O wstąpieniu do nich zadecydował maryjny charakter wspólnoty. W 1656 r. Jan Papczyński złożył śluby zakonne, a w pięć lat później przyjął święcenia kapłańskie.


Oddał się z zapałem pracy duszpasterskiej i wychowawczo-naukowej. Stał się też cenionym kaznodzieją oraz spowiednikiem. Z jego mądrości korzystała elita umysłowa Warszawy. Był m.in. spowiednikiem nuncjusza Antoniego Pignatellego, późniejszego papieża Innocentego XII. Pomimo dużych sukcesów jego życie w zakonie stało się napięte przez fakt, że nie zgadzał się z tendencją łagodzenia reguły przez część zakonników. Wzrastała w nim też myśl założenia nowego zakonu, który odpowiadałby potrzebom polskiego społeczeństwa. Na własną prośbę został, więc zwolniony w 1670 r. ze ślubów i niedługo potem przystąpił do nowego dzieła. W roku 1671 przywdział biały habit na cześć Niepokalanego Poczęcia Maryi i opracował "Regułę życia" dla przyszłego zakonu. Pierwszy dom swojego instytutu zorganizował w 1673 r. w Puszczy Korabiewskiej k. Skierniewic. Przybyły na wizytację bp Jacek Święcicki zaaprobował wspólnotę żyjącą pod przewodnictwem o. Papczyńskiego. Datę tego wydarzenia (24 X 1673) uważa się za początek zakonu marianów. Z kolei bp poznański Stefan Wierzbowski, udzielając poparcia o. Stanisławowi, zaprosił go do Góry pod Warszawą, gdzie organizował właśnie święte miasto Mazowsza, tzw. Nową Jerozolimę. Tutaj marianie rozwinęli działalność apostolską wśród przybywających pielgrzymów, jak i w okolicznych parafiach. Sam o. Papczyński przemierzał okoliczne parafie głosząc kazania, katechizując i słuchając spowiedzi. Ta praca apostolska (jak ją nazwał założyciel marianów - pomoc proboszczom), stała się jednym z trzech celów nowego zakonu. Dwa pierwsze to: szerzenie czci Matki Bożej Niepokalanej i modlitwa za dusze czyśćcowe. Z tą drugą wiązała się pewna łaska - o. Stanisław miewał bowiem wizje czyśćca, w których zmarli prosili go o modlitwę. Sam uczestniczył też jako kapelan w wyprawie przeciw Turkom na Ukrainie i widział, jak żołnierze giną bez przygotowania. Sprawa modlitwy za zmarłych leżała mu mocno na sercu. Sława jego świętości rozchodziła się szybko w okolicy, tak że wielkim szacunkiem darzył go nawet sam król Jan III Sobieski. Wiele kontrowersji wywołał natomiast pierwszy z celów zakonu. Prawda o Niepokalanym Poczęciu Maryi nie była wówczas jeszcze ujęta w dogmat, a teologowie dzielili się na jej zwolenników i przeciwników. Zakon Marianów był pierwszym w Kościele, który nosił takie wezwanie, jest zatem zrozumiałe, że nie przez wszystkich był mile widziany. W takim niezbyt sprzyjającym klimacie trzeba było jednak starać się o zatwierdzenie papieskie. W czasie jednego ze swoich pobytów w Rzymie w 1691 r. (w sprawach dotyczących papieskiego zatwierdzenia swojego Instytutu) o. Stanisław uzyskał od ówczesnego generała pijarów o. Aleksego od Niepokalanego Poczęcia NMP, akt inkorporacji marianów do przywilejów i łask udzielonych Zakonowi Szkół Pobożnych przez Stolicę Apostolską. Wkrótce marianie, już jako zakon na prawie papieskim (od 1699), na czele z Założycielem złożyli uroczyste śluby na pochodzącą z Francji Regułę Dziesięciu Cnót NMP. Od 1695 r. o. Papczyńskiego stopniowo opuszczały siły. Wkrótce nawiedziła go ciężka, wyniszczająca organizm choroba. 17 września 1701 r. przyszedł dla niego moment rozstania się z tym światem. Wcześniej przyjął jeszcze sakramenty z rąk pierwszego wyświęconego w zakonie kapłana - o. Józefa od Wszystkich Świętych. Udzielił też błogosławieństwa swoim synom zakonnym, otaczającym jego łoże, i wezwał ich do wiernego przestrzegania reguły oraz gorliwego niesienia pomocy zmarłym. Został pochowany w kościele Wieczerzy Pańskiej w Górze Kalwarii. Do jego grobu pielgrzymują dziś liczni wierni, prosząc za jego wstawiennictwem o łaski. Był Bożym szaleńcem, bo do osiagnięcia świętości trzeba szaleństwa, szaleństwa obumierania sobie dla miłości Boga i blijniego umierania dla Bożej woli, która daje szczęście wieczne. Takie właśnie szaleństwo było udziałem o. Stanisława Papczyńskiego, który służbę Bogu i ludziom łączył z gorącym nabożeństwem do Niepokalanej. Mówił o niej na kazaniach, pisał w swoich dziełach.

Na podobieństwo dawnych rycerzy, którzy deklarowali pragnienie obrony imienia ukochanej kobiety za cenę życia, uczynił "ślub krwi" oznaczający gotowość bronienia Jej czci nawet za cenę własnego życia. Nie tylko sławił Ją swoim życiem, ale powołał do istnienia zakon, który w sposób zespołowy i zorganizowany podjął to dzieło w Kościele. Jego święte życie zostało potwierdzone przez papieża Jana Pawła II ogłoszeniem dekretu o heroiczności cnót (1992), kończącego formalnie proces beatyfikacyjny. "Naszą władzą Apostolską zezwalamy, aby odtąd Czcigodnemu Słudze Bożemu Stanisławowi Papczyńskiemu, który poświęcił się modlitwie za zmarłych i nauczaniu ludu chrześcijańskiego, przysługiwał tytuł błogosławionego" – taką uroczystą formułę beatyfikacyjną, podpisaną przez papieża Benedykta XVI, odczytał ks. kard. Tarcisio Bertone SDB, Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej i legat papieski podczas uroczystej Eucharystii na placu przed bazyliką NMP Licheńskiej dnia 16 września 2007 r.