Odszedł Brat Teodor Herczyński
artykuł na jeleniogórskim portalu www.jelonka.com
Kościół Św. Jana Chrzciciela w Cieplicach, jeden z najcenniejszych zabytków Jeleniej Góry, nekropolia cieplickiej linii rodu Schaffgotschów, główny element zespołu pocysterskiego, serce najstarszej parafii rzymsko–katolickiej w Uzdrowisku Cieplice i Kolegium Zakonu Pijarów utracił część swojej tożsamości. Odszedł brat Teodor Herczyński, najstarszy wiekiem pijar, bez którego kościół i Kolegium Pijarów nie będą już tymi, czym były.
- Wszyscy odwiedzający kościół dawnej cieplickiej prepozytury cysterskiego klasztoru w Krzeszowie, mogli spotkać brata Teodora, który, przede wszystkim w zakrystii, w punkcie sprzedaży prasy katolickiej i innych wydawnictw katolickich związanych z kościołem i pijarami, oczekiwał na zainteresowanych. Niejednokrotnie cichutko siedział w ławkach kościelnych lub przechadzał się między nimi. Jego nobliwa, siwowłosa, lekko przygarbiona postać w czarnej sutannie z narzuconym nieraz na nią czarnym swetrem wzbudzała szacunek i podziw dla człowieka, który całe życie oddał Zakonowi Pijarów. Ten, drobnej postury zakonnik, od prawie trzydziestu lat związany z kościołem św. Jana Chrzciciela, stał się jego częścią, prawie nierozłącznym elementem, bez którego dzisiaj świątynia wydaje się pustą. Pod koniec życia niedomagał na zdrowiu, słabo słyszał, ale ciągle trwał na swoim stanowisku pomocnika w zakrystii i w pewnym sensie opiekuna i strażnika w kościele, udostępniającego wydawnictwa oferowane przez Zakon Pijarów i Parafię św. Jana Chrzciciela. Choć za życia, prawie niezauważalny, najmniej widoczny pośród cieplickich pijarów, bowiem nie mając święceń, nie mógł celebrować mszy, a nie mając odpowiedniego wykształcenia nie prowadził zajęć lekcyjnych, pozostawił po sobie ślad zarówno w kościele, jak i w Kolegium. Niemal wrósł w to najpiękniejsze i najcenniejsze miejsce Uzdrowiska, zostawiając tu znaczną część swojego życia – opowiada Stanisław Firszt, dyrektor Muzeum Przyrodniczego w Jeleniej Górze.
Brat Teodor Herczyński urodził się 5 grudnia 1932 r. we wsi Podwinek w woj. łódzkim. Po ukończeniu szkoły podstawowej w 1949 r. wstąpił do Zakonu Szkół Pobożnych (Pijarów). W 1951 r. rozpoczął dwuletni nowicjat. Tam poznał Mariana Młynarczyka, Edwarda Malickiego i Józefa Górszczyka (zamordowanego w 1964 r. podczas Mszy Św. w kościele parafialnym w Maciejowej - dziś część Jeleniej Góry). Rodzice Teodora Herczyńskiego, Antoni i Marianna z domu Muszyńska, wychowywali pięcioro dzieci w duchu pobożności. Nie dziwi więc fakt, że aż troje spośród nich wybrało życie zakonne.
- Teodor Herczyński w 1953 r. na ręce Delegata Prowincjonalnego Zakonu (w latach 1952 – 1955), księdza Innocentego Buby, złożył pierwszą profesję zakonną i przyjął habit pijarski. Trzy lata później, 14 października 1956 r., na ręce Delegata Prowincjonalnego (w latach 1955 – 1958), późniejszego Prowincjała Zakonu (w latach 1958 – 1973), księdza Andrzeja Wróbla, złożył śluby wieczyste. Od tego czasu rozpoczęła się jego służba Bogu, ludziom i Zakonowi. Przez 23 lata przebywał w Kolegium Pijarskim w Krakowie – Rakowicach. Od 1976 r. pracował w Kolegium w Hebdowie koło Krakowa, a we wrześniu 1986 r. trafił do Kolegium w Cieplicach (Rektorem był wówczas ks. Zygmunt Woszczek). W ostatnich latach był jedynym bratem wśród księży pijarów cieplickiego Kolegium. Wcześniej mieszkali tu też bracia Edward i Łukasz Mardyłło. W 2006 roku obchodził piękny jubileusz 50-lecia życia zakonnego (Rektorem Kolegium w Cieplicach był wówczas ks. Kazimierz Zborowski) – wspomina dyrektor.
Brat Teodor Herczyński był bardzo uczynnym, prostym i dobrym człowiekiem. Dużo czytał. Jako zakonnik troszczył się o całą wspólnotę, pomagał swoim współbraciom i żarliwie modlił się za nich wszystkich. Niespodziewanie zaniemógł 9 czerwca 2015 r. i został odwieziony do jeleniogórskiego szpitala, gdzie następnego dnia, 10 czerwca , zmarł. Został pochowany we wspólnym, pijarskim grobie na cmentarzu w Cieplicach 13 czerwca 2015 r. W ostatniej drodze towarzyszyli mu bracia zakonni, rodzina i rzesze parafian, dla których poświęcił całe swoje życie.
- Jak mówił: Udało się przeżyć wielkie trudy dzięki Opatrzności Bożej. Tacy ludzie jak Brat Teodor Herczyński, żyjący pośród nas, ale z boku większych wydarzeń, w cieniu tzw. "wielkiego świata", nie goniący za przywilejami, stanowiskami, majątkiem, sławą, rozgłosem, swoją postawą dają nam przykład uczciwego i prawego życia, a także skromności i miłości bliźniego. Odchodzą tak cicho, jak żyli. Dopiero ich śmierć i później ich brak, przechodzą w wołanie o opamiętanie się i krzyk nawołujący do powrotu na drogę prawości, z której wielu z nas już zeszło z tzw. "świecznika", jak i "zwykłych zjadaczy chleba". Bo przecież "Neque ulla est aut magno aut parvo leti fuga" (Ani dla małego ani dla wielkiego nie ma ucieczki przed śmiercią) – podkreśla Stanisław Firszt.